W związku z wywiadem z ks. Piotrem Mizerą pt. „Polak w Krainie Kangurów”, opublikowanym w nr. 27 z 4 lipca br., otrzymaliśmy list od ks. Janusza Andrzeja Duczkowskiego z Rzymu. Ks. Duczkowski, który w przeszłości przez 8 lat pracował w Australii, przesłał nam pewne uściślenia i cenne dodatkowe informacje. Autor listu podkreśla przede wszystkim ogromne dokonania Polonii australijskiej we wznoszeniu świątyń na terenie Australii. Szczególnie wymowny przykład to zbudowany przez Polaków w 1966 r. pomnik Tysiąclecia Chrztu Polski - świątynia Matki Bożej Częstochowskiej w Marayong, na terenie Sydney, gdzie pracują księża chrystusowcy. Inny przykład to poświęcona w 1973 r. przez kard. Karola Wojtyłę świątynia ku czci Matki Bożej Częstochowskiej - sanktuarium maryjne, zbudowane przez Polaków w Essendon, na terenie Melbourne, gdzie pracują księża jezuici. Kolejny ważny ośrodek duszpasterstwa wielonarodowego - sanktuarium Jasnogórskiej Matki Miłosierdzia, obsługiwany przez ojców paulinów - znajduje się w Penrose Park, w połowie drogi między Sydney a Canberrą. W samej Canberze natomiast powstało Centrum Jana Pawła II, zbudowane przez księży chrystusowców.
Również chrystusowcy opiekują się zbudowanym w ostatnim czasie sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Keysborough, na terenie Melbourne. Poświęcił je w 2006 r. bp Ryszard Karpiński, ówczesny delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa emigracji, który odwiedził wówczas również inne miasta, m.in. Adelajdę i Melbourne, gdzie odbył konferencję z duszpasterzami polskimi z całej Australii.
Ks. Duczkowski zwrócił również uwagę, że wyspa Tasmania jest niezależnym stanem Australii i nie jest połączona administracyjnie - jak napisaliśmy - ze stanem Wiktoria. W podziale administracyjnym Australii nie ma również stanu Australii Północnej, jest tylko Terytorium Północne, niemające statusu niezależnego stanu.
Ks. Januszowi Andrzejowi Duczkowskiemu serdecznie dziękujemy za list, a za nieścisłości przepraszamy.
Rafał Trzaskowski zaliczył w tej kampanii polityczną katastrofę, której nie da się już zrelatywizować ani zamieść pod dywan. Sytuacja z debatą to nie tylko „niefortunne nieporozumienie” – to seria świadomych decyzji, które obnażyły tchórzostwo, manipulację i brak szacunku do wyborców. I choć sztab kandydata Koalicji Obywatelskiej próbował to ubrać w elegancki garnitur „dialogu ponad podziałami” i „nowych standardów”, to wyszło coś zupełnie odwrotnego: polityczny obciach i bolesna porażka wizerunkowa.
To już samo w sobie wyglądało jak paniczny unik konfrontacji – jakby bał się, że nie wytrzyma zwarcia. A potem, gdy już odpowiedział, postawił warunki tak absurdalne, że nikt przy zdrowych zmysłach nie potraktował tego jako poważnej propozycji. Debata miała się odbyć tylko wtedy, gdy zorganizują ją trzy konkretne stacje – TVP (w likwidacji), TVN i Polsat. To miało wyglądać jak próba pogodzenia interesów, ale tak naprawdę było próbą ustawienia sobie debaty w kontrolowanym środowisku. Problem w tym, że nie kupili tego ani wyborcy, ani media, ani nawet polityczni sojusznicy.
W pierwszej debacie prezydenckiej wzięli udział kandydaci na prezydenta: Karol Nawrocki, kandydat obywatelski popierany przez PiS, kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia, Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Krzysztof Stanowski i była posłanka SLD Joanna Senyszyn.
TV Republika wspólnie z TV wPolsce24 i TV Trwam zorganizowały debatę, na którą nie przyszedł Rafał Trzaskowski. Prowadząca debatę podkreśliła, że kandydat KO został zaproszony.
Rafał Trzaskowski zaliczył w tej kampanii polityczną katastrofę, której nie da się już zrelatywizować ani zamieść pod dywan. Sytuacja z debatą to nie tylko „niefortunne nieporozumienie” – to seria świadomych decyzji, które obnażyły tchórzostwo, manipulację i brak szacunku do wyborców. I choć sztab kandydata Koalicji Obywatelskiej próbował to ubrać w elegancki garnitur „dialogu ponad podziałami” i „nowych standardów”, to wyszło coś zupełnie odwrotnego: polityczny obciach i bolesna porażka wizerunkowa.
To już samo w sobie wyglądało jak paniczny unik konfrontacji – jakby bał się, że nie wytrzyma zwarcia. A potem, gdy już odpowiedział, postawił warunki tak absurdalne, że nikt przy zdrowych zmysłach nie potraktował tego jako poważnej propozycji. Debata miała się odbyć tylko wtedy, gdy zorganizują ją trzy konkretne stacje – TVP (w likwidacji), TVN i Polsat. To miało wyglądać jak próba pogodzenia interesów, ale tak naprawdę było próbą ustawienia sobie debaty w kontrolowanym środowisku. Problem w tym, że nie kupili tego ani wyborcy, ani media, ani nawet polityczni sojusznicy.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.